XXI wiek jest zdecydowanie czasem odważnych ambicji, otwartych możliwości i górnolotnych idei. Jest to wiek sprzyjający kreatywności, spełnianiu nawet najbardziej szalonych marzeń i wychodzeniem z utartych szablonów. W obecnych czasach, jak chyba w żadnych wcześniejszych, uważa się, że można wszystko. Z drugiej jednak strony XXI wiek jest czasem wygody, rozrywki i lenistwa. Czasem, gdzie nastolatki częściej sięgają po instruktaż perfekcyjnego makijażu aniżeli recenzji książki. Gdzie większość ludzi, niezależnie od wieku, większość czasu spędza na przeglądaniu stron internetowych, facebooka lub nowości z youtube. XXI wiek jest również wiekiem obłudy, kreowania własnego wizerunku, gdy częściej fotografujemy się z książką niż naprawdę ją czytamy, a mata do jogi kupiona w natchnieniu noworocznych postanowień, leży w kącie, w oryginalnym, foliowym opakowaniu jeszcze pod koniec czerwca.
Nie zamierzam się wypierać- ja często jestem taką XXI-wieczną osobą. Mam wiele marzeń i uparcie twierdzę, że je zrealizuję. Uważam się za osobę ambitną i pracowitą. Dużo czytam, jeszcze więcej się dokształcam, a mimo to o wiele częściej niż bym chciała żyję złudzeniami i najzwyczajniej w świecie marnuję czas.
Najlepiej ten stan rzeczy obrazują marzenia, a raczej droga do zrealizowania ich. Każdy ma jakieś marzenie, które towarzyszy mu odkąd sięga pamięcią. Dziewczynki często chcą zostać aktorkami czy piosenkarkami, chłopcy strażakami lub policjantami. Ja natomiast chciałam zostać pisarką. Od najmłodszych lat towarzyszyło mi pisanie różnego rodzaju opowiadań, historyjek lub wierszy. A wypracowania i rozprawki w szkole lubiłam pisać tak bardzo, że często pisałam kilka różnych (na ten sam temat!) i rozdawałam koleżankom, które nie przepadały za lekcjami języka polskiego. I robiłam to za darmo! No… do czasu.. Później był to mój pierwszy sposób zarabiania pieniędzy 😛
I chociaż zawodowo poszłam w zupełnie innym kierunki, marzenie o pisarstwie pozostało. Tak powstał ten blog- z potrzeby serca. A jednak analizując daty dodawanych postów szybko zauważycie, że nie opublikowałam tu nic grubo ponad rok. Mogę z marszu podać choćby kilka powodów: zmiana pracy, która spędzała mi sen z powiek, przygotowanie do egzaminów, dwie przeprowadzki w bardzo krótkim czasie. Ale naprawdę zdaję sobie sprawę, że to tylko wymówki. Pewne jest natomiast to, że im więcej upływało czasu, tym trudniej było mi się zabrać za pisanie. Żaden temat nie wydawał mi się wystarczająco ważny, a żadna forma przekazu wystarczająco dobra. Utraciłam gdzieś po drodze poczucie sensu i wiary w to, czy powinnam się za to w ogóle zabierać. Nigdy nie chciałam pisać dla samego pisania, marzyło mi się, aby dawać czytelnikom jakąś wartość, aby wywoływać emocje, uśmiech, nostalgię, wzruszenie czy zamyślenie. Przestałam wierzyć, że jestem tego godna.
Ale wiecie co? Moje marzenie nadal we mnie jest i domaga się uwolnienia! Wracam do pisania- ta decyzja zapadła już jakiś czas temu, a jednak tekst pojawił się dopiero dziś. Bo wiecie, jak wiele osób, ja również bardzo lubię się motywować. Lubię motywujące poradniki, wystąpienia, filmy, cytaty. Tylko, że za każdym razem, gdy włączałam komputer aby napisać tekst, na motywowaniu się kończyło. Łatwo się zatracić w poczuciu ciągłej motywacji, która daje ułudę działania, a jeszcze łatwiej nic przez to nie osiągnąć. Od dziś mam inne przemyślenie, inne postanowienie i inną radę:
Po prostu robić.
Bez myślenia czy to dla mnie, czy mam nastrój, czy powinnam, czy mam dobry pomysł. Po prostu robić- oto cała rada. Bo od wiecznego motywowania się- przynajmniej ja- nie mam żadnych efektów.
A więc zapraszam Was serdecznie na powrót Słonecznikowego Pola! Trochę się boję wypowiadając te słowa, że zawiodę. Marzy mi się również, aby publikować raz w tygodniu- i tutaj także obawiam się siebie, a moje zaufanie do siebie jest dość ograniczone.
Z całą pewnością mogę Wam jednak obiecać, że od dziś Słonecznikowe Pole będzie prawdziwe, głębokie, szczere i moje. Będzie dużo przemyśleń i dużo opowiadań- bo właśnie to mi najbardziej w duszy gra. Poradnikowe wpisy będą raczej rzadko o ile w ogóle, chociaż doskonale wiem, że zawężam sobie w ten sposób grono odbiorców. Ale wiecie, Słonecznikowe Pole powstało z potrzeby serca, więc treści na nim zawarte też z serca będą wypływać. Wiem, że tylko w ten sposób zasłużę sobie na najlepszych i wrażliwych czytelników.
Czy zostaniesz ze mną na dłużej?
13 komentarzy
Powodzenia! Mam nadzieję, że uda Ci się pisać jak najwięcej! Sama uwielbiam literaturę i marzę, aby kiedyś napisać książkę 🙂
Racja, XXI w. jest nafaszerowany cała masą mediatorów itp. . Zgadzam się z treścią artykułu i cieszę się, że pojawil się jakiś wpis po dłuższej przerwie 🙂 liczę na więcej artykułów i trzymam kciuki! Powodzenia!
Cała prawda o współczesnym świecie. Zgadzam się również z radą, że zamiast szukać sztucznej motywacji i wymówek typu „czy to na pewno dla mnie?” powinniśmy robić. Często działanie przepełnione wątpliwościami lub podjęte z trudem okazuje się najlepszym co w danej chwili mogliśmy dla siebie zrobić 🙂 Dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny tekst, ponieważ te które czytałam do tej pory zachwycają, przepełnione są prawdziwymi emocjami i całkowicie wciągają 🙂 Życzę powodzenia w spełnieniu marzeń 🙂
Dziękuję za miłe słowa <3
U mnie motywowanie się działa tylko czasami. Pomaga mi plan w kalendarzu i dobry nastrój. Czasem mam w sobie takiego motywacyjnego kopa, ale on nie trwa wiecznie 🙂 Teraz jestem na podobnym etapie – też niedawno zaliczyłam wielki powrót i postanowiłam po prostu robić, a nie myśleć, czy na pewno, czy powinnam, czy dam radę. I też mam plan na jeden post w tygodniu 😀 różnie z tym bywa, za to staram się systematycznie pracować, nawet jeśli efekty nie są w takim tempie jak bym chciała, to wiem, że robię małe kroki w przód 🙂 Więc trzymam kciuki za nas! 😀
razem raźniej <3
Witaj!
Bardzo ciekawy i szczery wpis 🙂
Ja również doszłam do takiego wniosku, że im więcej się zastanawiam, czy warto, czy nie warto, tym gorzej. Tak jak piszesz, najlepiej po prostu robić. I iść dalej. Nie zatrzymywać się, nie analizować bez końca. Robić swoje 🙂 Z motywacją jest różnie, raz jest, raz jej nie ma, więc na motywację również nie warto się oglądać 😉 Moje najlepsze wpisy powstawały, kiedy właśnie brakowało mi motywacji. Wtedy właśnie siadałam i pisałam, mimo wszystko.
Przyjemne miejsce, powodzenia w jego rozwijaniu 🙂
Dziękuję za słowa otuchy 🙂
U mnie motywacja to podstawa, chociaż czasem jej brakuje. Trzymam kciuki za powrót do pisania i powodzenia!
Też miałam taki słomiany zapał z blogiem, bo nie wiedziałam, co chcę z nim dalej robić. Dlatego nie jest moim głównym zajęciem, a odskocznią. Tematy, które zaplanowałam, numeruję już w liczbach dwucyfrowych, a jednak te najlepsze przychodzą znienacka.
Poza tym, pisać często to można dla SEO, ale to widać, który wpis jest jakby z przymusu, a który z serca – te drugie zawsze lepiej się czyta 🙂
Asia, trzymam kciuki za to, żebyś wytrwała w swoim postanowieniu i nie straciła swojej pasji do pisania!
Dziękuję! 🙂
Idź swoja drogą i swoim tempem, bądź sobą, a kiedy odkryjesz tego efekty, sięgniesz po więcej. Trzymam za Ciebie kciuki.