„Kobieta staje się kobietą kiedy urodzi dziecko. Wcześniej to tylko dziewczyna.”
Tak, naprawdę kiedyś usłyszałam te słowa. Byłam wtedy nastolatką i pamiętam jak wtedy we mnie zawrzało. Nigdy nie czułam mitycznego instynktu macierzyńskiego, nie kwiczałam na widok niemowlęcych stópek i miałam w sobie więcej marzeń niż tylko zgarnięcie złotego pierścionka na serdeczny palec. Nie to, żebym nie chciała założyć rodziny. Wręcz przeciwnie, ja także jak wielu innych, marzyłam o domku z ogródkiem. Tyle tylko, że już jako nastolatka czułam, że to nie moje jedyne pragnienia. Że mogę od życia chcieć więcej. Że wbrew temu co mi wpajano, mogę być żoną, matką, nadal mieć koleżanki z którymi spotkam się czasem tylko w babskim gronie, wyjść na basen i mieć ambicje zawodowe. I to nie czyni mnie gorszą matką. Mało tego, jeśli nie będę mieć dzieci to też mnie, jako kobietę nie dyskwalifikuje.
Miałam etap w swoim życiu, gdy uważałam, że mężczyźni mają w życiu lepiej. No bo wiecie, nie mają okresu, nie zachodzą w ciążę, mniej ich dotyka presja społeczeństwa, nawet kwestia ubioru jest u nich dość nieskomplikowana i o wiele łatwiej jest im skomponować kapsułową garderobę. I to wszystko prawda, tyle tylko, że… wspaniale jest być kobietą!
Tyle się mówi, w duchu feminizmu, o tym, że trzeba walczyć o swoją kobiecość. Ale ja nie chcę nią walczyć. Chcę się nią cieszyć!
Chcę się cieszyć z rozkloszowanych spódnic i paznokci pomalowanych na czerwono.
Chcę się czuć kobieco zarówno w sukience, jak i w niebieskich legginsach i rozczochranych włosach, nieumalowana i niewyspana. Chcę się czuć kobiecą osobą, a nie tylko kobiecym ciałem.
Ale nade wszystko chcę żyć według własnej definicji kobiecości.
Bo ani długie włosy, ani mąż, ani urodzenie dziecka, ani łagodność i pokora, ani zamiłowanie do gotowania dwudaniowych obiadów i czytania romansów nie czyni mnie kobietą.
Nic mnie nie czyni kobietą.
Kobietą jestem pomimo wszystko, a nie gdy spełnię odpowiednie kryteria.
I tak samo jak nikt nie podważa prawdziwości bycia kwiatem żonkili, maków, stokrotek i piwonii tak proszę, nie podważajmy kobiecości innych kobiet. Bez względu na to czy się malują czy też nie, czy wolą zwiewne sukienki czy garnitur, czy mają dzieci czy nigdy nie zamierzają zachodzić w ciążę.
Niech każda z nas będzie kobietą z swoich snów!
Według własnej definicji.
Dzisiejszy wpis jest kontynuacją i uzupełnieniem poprzedniego- „Co czyni Cię prawdziwą kobietą” KLIK
Zapraszam do wyrażenia swojej refleksji na ten temat.
Jaka jest Twoja definicja kobiecości?
4 komentarze
Każda z nas jest inna, piękna wyjątkowo. Trzeba się akceptować i trzeba akceptować wybory innych – to też jest kobiecość 🙂
Moja definicja kobiecości to toche stereotypowo, ale czuję się kobietą odkąd odnalazłam siebie, odkryłam na studiach co chce robić, w czym czuje się spełniona i ogólnie mnie jako kobietę spełnia haslowo: spódniczka, makijaż, kobiecy zawód – bycie pielęgniarka , dbanie o mój dom, dzieci , meza, sprzątanie, pieczenie gotowanie, kawa w filiżance, romantyczne piosenki iip czujedobrze z tymi hasłami, to moja definicja kobiecości ❤
Czuję, że mamy wiele wspólnego. Ja też lubię taki typowy, stereotypowy niemal, kobiecy świat. Jednak fajne w naszych czasach jest to, że mamy wybór, a nie nakaz. Na przykład, uwielbiam gotować i piec. Zwłaszcza piec, mogłabym godzinami przesiadywać w kuchni piekąc torty, drożdżówki, ciasteczka, cokolwiek. Najlepiej codziennie, żeby tylko miał to kto przejeść 😀 Ale robię to dla siebie, dla relaksu, a nie dlatego, że jestem kobietą i muszę. I to jest super.
Dokładnie mam podobnie, typowo stereotypowo postrzegam moja kobiecość i dobrze mi z tym i mężowi też te lubię sprzątać, pięć, pranie rozwieszać i z dziećmi się bawic, zajmować się nimi a nawet czuje się dumna z tego że nie jestem nowoczesna kobietą, które nie podejmują się takich zadań , są bardziej wygodne, nie chcą utożsamiać się z przypisywanymi kobiecie rolami. Ich wybór , racja i to też nie zmienia faktu, że są kobietami oczywiście. Świat się zmienia , a razem z nim wizerunek kobiety , oczekiwania wobec niej są dziś inne , może nie calkiem ale na pewno ukierunkowane na powierzchowność kobiety i jej niezaleznosc